Jakoś mało w tym sezonie okazji miałem do pływania. Ale wreszcie jakiegoś letniego popołudnia udało się z moją koleżanką Kasią wybrać żeby się "pokiwać". Kasia bardzo szybko załapała trzymanie kursu, ostrzenie, odpadanie itp…
A na wodzie działy się różne dziwne i zwyczajne rzeczy. Jak to w letni dzień nad wodą.
Latały jakieś kolorowe bańki.
Udało się mi zobaczyć łódkę jakiej chyba nigdy nie widziałem na żywo. O ile mnie nazwa na żaglu nie myli jest to legendarna "czternastka" znana z filmu "Wiatr", na której główni bohaterowie ścigają się w pierwszych wątkach filmu. Kapitalnie to pływało i miło było popatrzeć.
Potem mijaliśmy się z przepięknym żaglowcem o ożaglowaniu kutra. Pomachaliśmy sobie nawzajem z miłym starszym panem. Ja do niego "piękny!", a on do mnie "piękna" !!. Pewnie i mu się zrobiło miło, tak jak i mi zresztą. On pożeglował dostojnie w swoją stronę, a my pokiwaliśmy się w przeciwną. 😉
I klasyczne Omegi, których zawsze sporo na każdym akwenie, dają jakiś taki element swojskości.
"Parostatkiem płynąć w dal". Ten pewnie nie był na parę, ale raczej na 100 KM, ale w natłoku różnych boathousów i motorowych barek, ten prezentował się naprawdę elegancko.
A potem gdzieś z portu Newport (znaczy Nieporęt) wypłynął Wielki Trener. Najpierw na szalupowych wiosłach, po 2 z każdej burty dostojnie wyszedł na jezioro, a potem posypały się komendy – grot, bezan, fok do stawienia klar,…, fok staw, itd, itp. Miło było patrzeć jak kolejno wszystkie żagle się podnoszą na wysokie maszty a potem ten Wielki tak dostojnie odpływa pod zachodzące słońce.
A my już wracamy do portu. Po raz kolejny przyglądam się pięknej łódce, która od jakiegoś czasu stoi przy kei. Wygląda na lata 30. na jakiegoś "jollenkrojcera". Chyba jest balastowa, tak by można myśleć po sposobie jak się kołysze na wodzie. Wiadomo, że ma drewniany osprzęt, ale co bardzo ciekawe, drewniany jest także sztag. Z likszparą do wciągnięcia foka! Może ktoś zna/ wie co to za łódka ?
I Kiwaczek już sklarowany na cumach. Jeszcze tylko pokrowiec i można wracać do domu, chociaż wcale się nie chce wyjeżdżać znad wody – choćby takiej jak Zegrze.
A tak wygląda płetwa sterowa Kiwaczka po 3 tygodniach stania w tym miejscu. Nie mam pojęcia dlaczego tak zarosła glonami, myślę że to z powodu tych upałów tak glony zaczęły atakować. Twardą szczotką nie dałem rady całkowicie jej wyszorować. Miejsca jaśniejsze – to tam gdzie szorowałem, ciemne na końcu płetwy – tak to wyglądało. A to białe – przy jarzmie – taka jest oryginalnie ;-))
Wystarczy parę dni nie ruszać łódki, żeby przyroda zaczęła opanowywać świat!.
Port zasypia pod wieczór…..kończy się kolejny letni dzień nad warszawskim morzem….