Mimo, iż Zegrze mnie już trochę nudzi, głównie swoją monotonnością, przewidywalnością, wyciem skuterów i cały czas tymi samymi widokami dookoła, to Pirat wciąż daje frajdę. Zwłaszcza jak się pływa z kimś nowym, albo robi inne nieprzewidywalne rzeczy przy łódce. Czasem też wkurza. Pierwsze pływanie po wodowaniu pokazało, iż plan łączenia wymienianych desek poszycia „na styk” i klejenie żywicą nie wszędzie się sprawdza. Dziwne, z tyłu łódki się trzyma ładnie i nic nie cieknie. Z przodu obie deski (być może na skutek pęcznienia w wodzie) puszczają wodę na miejscu styku ze starymi deskami. No i coś trzeba było z tym zrobić. Poważnego remontu na pewno nie, bo i nasiąknięte wodą, i pływać trzeba.
Zapłynęliśmy na płytkie, łódkę na bok, wyszorowanie dna po tygodniu stania w porcie i srebrna taśma naprawcza. Niewiarygodne, ale działa. Trzymała jak głupia i ani kropla wody nie szła tędy do środka.
A poniżej kilka zdjęć z kolejnego pływania. Już bez żadnych remontów, za to w świetnym towarzystwie. Dopisała pogoda, świetny równy wiaterek w okolicach 2B pozwolił na super żeglowanie. Spokojne, jeszcze bez bryzgów na dziobie, za to z przechyłami, balastowaniem i okrzykami zachwytu. Sesja zdjęciowa „zewnętrzna” udała się dzięki Margrabiemu, który akurat pływał z załogą Sailforumową. Dzięki Marcin za fajne zdjęcia !