„Wielki powrót po 50 latach! Polska załoga weźmie udział w legendarnych regatach The Ocean Race”
(Polska Agencja Prasowa)
„The Ocean Race to największe załogowe regaty okołoziemskie. Odbywają się co 3-4 lata. Pierwsza edycja rozgrywana była w 1973 roku. I właśnie wtedy na starcie stanęła ostatni raz polska załoga. Po 50 latach przerwy znów będziemy mogli oglądać Biało-Czerwonych.”
(https://tvn24.pl)
„Historyczny moment polskiego żeglarstwa. Wielki powrót do regat The Ocean Race”
(Wyborcza Trójmiasto)
Końcowka 2022 roku. Media (nie tylko żeglarskie) przepełnione są nagłówkami tekstów jak to po 50 latach, Polacy znowu wezmą udział w najtrudniejszym wyścigu żeglarskim. Jak się widzi takie nagłówki to człowieka elektryzuje. Serio. Jaramy się tym tematem prawie wszyscy (głównie miłośnicy żeglarstwa).
Śledzimy i cieszymy. Cieszymy się już praktycznie od startu The Ocean Race. Tym, że w Inport Race w Alicante jacht WindWhisper pod polską banderą był pierwszy, i to daleko przed innymi załogami. Że dobrze wystartował w wyścigu na ocean, że w załodze polskiego jachtu jest 18 latek z Gdyni, najmłodszy uczestnik całego The Ocean Race, a w załodze holenderskiego Team Jajo jest świetna polska żeglarka Maja Micińska. Czytamy, że to wyjątkowe doświadczenie, niesamowite wyzwanie, sama elita.
Kupujemy popcorn i znając historię polskiego żeglarstwa próbujemy wyobrazić jak teraz, po tych nagłówkowych „50 latach”, jacht pod polską banderą poradzi sobie na Oceanie Południowym, w ryczących czterdziestkach, w okolicach Hornu, na granicy występowania gór lodowych.
Pomyślałem wtedy (końcówka roku 2022), że zanim dopłynie chociaż do Kapsztadu, przypomnę w skrócie historię regat sprzed 50 lat.
The Whitbread Round The World Race, do których w każdym nagłówku nawiązuje obecna impreza to załogowe etapowe regat dookoła świata. Pierwsza edycja wystartowała z Portsmouth w Anglii w 1973 roku. Odbywały się na wokółziemskiej trasie ok. 28 tys. mil morskich. W pierwszej edycji wystartowało 17 jachtów, w tym dwa polskie – Otago i Copernicus. Trasa była podzielona na cztery etapy, które kończyły się w takich portach jak Kapsztad, Sydney, Rio de Janeiro no i Portsmouth.
Czytając zatem nagłówki portali nabieramy przekonania, że znowu dzieje się coś naprawdę wielkiego.
Wyborcza Trójmiasto_07.01.2023
Postanowiłem wgryźć się w szczegóły wyścigu, by zobaczyć, jak to wygląda w rzeczywistości i opisać tak, by mniej zaawansowany miłośnik żeglarstwa zrozumiał co się działo, a co w przekazach mediowych było pisane najdrobnijszym druczkiem.
W regatach The Ocean Race wzięły udział dwa typy jachtów.
Cholernie szybkie IMOCA, na foilach, które wokółziemską pętlę, płynąc etapami, jak szacowali organizatorzy zamkną na początku czerwca 2023 roku, i VO65, też szybkie, ale nie aż tak. Nie mogły rywalizować równo z jachtami IMOCA.
Impreza jest jedna. Jeden start, jedna wielka feta warto zatem (przynajmniej dla organizatorów), żeby była jedna impreza na mecie. Media, PR, sponsorzy, relacje online. Jak w związku z tym pogodzić cele biznesowe, PR-owe, i organizacyjne gdy po starcie, jedna grupa zawodników ma tempo sprintera, a druga też jest świetna, ale nie aż tak… Jak rozwiązać temat, gdzie w grupie jachtów IMOCA do rejsu wokól globu gotowych jest 5 załóg. Ile jest tak naprawdę gotowych w klasie VO65 ?
Jak sprawić, by obie grupy jachtów dopływały na mety etapów w podobnym czasie, czy to w ogóe możliwe ? Chodzi o to, że na tę drugą część sztafety na mecie (jachty VO65) nikt z kwiatami czekać nie będzie… A już na pewno nie media, kamery, sponsorzy. Organizatorzy musieli znależć rozwiązanie. I jakie by ono nie było, to za fakt że doprowadzili w tak trudnych czasach całą imprezę do mety należy im się wielki szacunek i podziękowanie.
Tym co skłoniło mnie do tego zestawienia był i jest sposób prezentowania udziału jachtu pod polską banderą w tym wydarzeniu. No to wracamy do tematu.
Klasa IMOCA, o czym mówiło się głośno od samego początku i to ona była motorem PR-owym wydarzenia naprawdę płynęła dookoła świata. Podkreślany był fakt, że ma przed sobą najdłuższy w 50-letniej historii regat etap na Oceanie Południowym o długości prawe 13 tys. mil z Kapsztadu do Itaja w Brazylii. Po długiej trasie wokół globu flota IMOCA wracała do Europy, dokładnie do Aarhus w Danii, gdzie 8 czerwca był planowany start do PIĄTEGO etapu.
Wg organizatorów tego samego dnia, także 8 czerwca, klasa VO65 również startuje do kolejnego etapu, ale dla nich DRUGIEGO.
Oznaczało to, że obie klasy się w Danii spotkają na wspólny start dwóch końcowych etapów całej imprezy. Z tym że jachty VO65 nie płynęły dookoła globu aż do Aarhus w Danii. Jachty VO65 w ogóle nie wypłynęły poza Atlantyk.
Pierwszy etap wyścigu The Ocean Race jachty klasy VO65,m.in. płynący pod polską banderą Wind Whisper kończył na Cabo Verde (Wyspach Zielonego Przylądka), a potem czekał na resztę floty IMOCA, żeby na początku czerwca znaleźć się w Danii i wspólnie wystartować do kolejnego europejskiego etapu.
Koniec czerwca 2023. Znowu media zarzucone są artykułami o żeglarskich sukcesach jachtu pod polską banderą. Znowu się cieszymy że „nasi potrafią”.
Warto jednak przy tym nie ulegać PR-owcom projektu, którzy grając na nostalgii do wielkich osiągnięć, narodowej dumie i sentymentach próbują powiedzieć coś innego.
Parę faktów w skrócie:
Załoga Wind Whisper Racing Team, na jachcie klasy VO65 pod polską banderą wzięła udział w trzech wyścigach na Atlantyku (Alicante – Cabo Verde) i Europie (Aarhus – Haga, Haga – Genua). Zdobywca największej ilości punktów w tych wyścigach, włączając także wyścigi portowe, zdobył puchar The Ocean Race VO65 Sprint Cup (oficjalna nazwa nagrody).
W żadnym z wyścigów sternikiem jachtu nie by Polak. W dwóch pierwszych skiperem był Pablo Arrarte (Hiszpania), w trzecim Daryl Wislang (Nowa Zelandia).
W składzie załogi jachtu na każdym etapie na jedenastu bądź dwunastu członków załogi, było od trzech do pięciu Polaków (w tym jeden jako On Board Reporter).
Jacht pod polską banderą nie wypłynął poza Atlantyk, czyli nie brał udziału w wyścigu dookoła świata, a jedynie w części imprezy, która się nazywa The Ocean Race.
Podsumowując – uczciwie i bez kolorowania rzeczywistości można napisać, że tylko jachty klasy IMOCA brały udział w wyścigu, który nawiązuje do legendarnych regat Whitbread.
Ze względu na koszty i skalę przygotowań, sam udział jachtu WindWhisper w takiej imprezie to wielki powód do dumy. Cieszę się, że w naszym kraju jest jacht klasy VO65 i polscy żeglarze wyrastają na ważne postaci światowego żeglarstwa. Polska bandera w dużej imprezie światowej rangi, o której piszą wszystkie branżowe media to wielka sprawa.
Trudno mi się jednocześnie zgodzić ze stwierdzeniem, że jest to „historyczny moment polskiego żeglarstwa”, a równoczesne nawiązywanie do regat Whitbread sprzed 50 lat w komunikacji całego projektu jest wg mnie po prostu nadużyciem świadomie robionym dla celów wizerunkowych.
tytułowy cytat:
„Po najlepszym marketingu nie widać, że jest marketingiem” (Tom Fishburne)