Organy stoją nad morzem

Stanisław Horak – Organy stoją nad morzem.

I
Kiedy przychodzę wieczorem nad bezkresną wodę i ona mnie opryskliwie odtrąca, wiem, że jestem winowajcą. Nie dla mnie czystość tej wody, nie dla mnie jej głębia. Opuściłem ją kiedyś z całą ludzkością, sprzedałem za wątpliwe panowanie nad kamieniami i głazami, odwróciłem się do niej tyłem zapominając, iż w życiu nie ma powrotu do nikogo i niczego. Teraz, pokryty kurzem, błotem, zmęczony ciężarem własnego ciała, udaję nad morzem rybę, w lecie udaję rybę, ale jak każdy płaz uciekam z miejsca urodzenia na widok czarnej sztormowej chorągwi lub fali, która chce mnie tylko obmyć.

II
Nazywamy siebie zdobywcami mórz i oceanów, gdyż przed laty Magellan uniknął zatopienia swojego kawałka drewna, jaki nazwał okrętem czy statkiem, bowiem każdy z nas zanurzył palec w srebrnej kipiącej na brzegu pianie morskiej wody i odkrył z mądrą miną, że jest słona. To samo twierdzimy o morzu gwiazd, choć podskoczyliśmy w górę zaledwie na kilka milimetrów.

III
Nigdy nie wrócimy do morza. Zbudowaliśmy nowe, ludzkie, bardziej niespokojne i niebezpieczne. Tu hodujemy rekiny i ośmiornice o nowych kształtach które ocalają nam życie, lecz wyżerają mózgi. Tu codziennie toniemy, zarzucamy sieci na własny gatunek, tu łowimy i trałujemy. Tu też – w morzu powietrza – idziemy na dno.

IV
Słucham ciszy morza. Słucham szumu morza, gdyż są to najwyższe organy. Słucham morza, gdyż chciałbym w nim być. Czy modre, czy ołowiane, czy pod słońcem, czy chmurą, jest moje. Gdy dotykam morza, milczę. Milczę, bo coraz trudniej krzyczeć mi: ziemia! ziemia!

czerwiec 1974

Napisz odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie widoczny. Wymagane pola są zaznaczone *