Część 7. Trudny rok.

Ze względu na koronowirusa i przymusową kwarantannę, która wiosną objęła wszystkich, praca przy jachcie mocno się opóźniła.

Gdy odwiedzam budowę na początku sierpnia widzę przede wszystkim pomalowany kadłub i maszty. W środku jest zamontowany silnik, widać nowe elementy zabudowy.

Natomiast  ogólne wrażenie jest takie,  że niewiele zmieniło się od ostatnich odwiedzin w 2019 roku. Nie jest to zaskoczeniem. To naprawdę wielki jacht, budowany nie w stoczni, ze sztabem fachowców krążących po placu budowy,  z zapleczem narzędziowym i warsztatowym, ale przez niewielką grupę zmieniających się ludzi kierowanych przez jednego człowieka z pasją i misją….

W środku jachtu spotykam dwóch panów. Mają małą ręczną wyrzynarkę, wiertarkę, wkręty.  Kilka arkuszy sklejki, którą próbują wyciąć pod kształt.  Montują podsufitkę.  Podziwiam ich za wytrwałość i wiarę,  że jeszcze jeden, dwa arkusze, kilka wkrętów, parę poprawek i sufit będzie gotowy. Ja tej wiary chyba nie mam… ale uzmysławiam sobie po raz setny… przecież oni tak pracują już kilkanaście lat. Mają co prawda grzecznościowy dostęp  do jakichś maszyn typu tokarka, ale większość pracy robiona jest  ręcznymi narzędziami jak zwykła wiertarka, szlifierka, wyrzynarka. Efektem powolnej,  ale wytrwałej pracy jest ten ogromny kadłub,  który naprawdę ma szansę w końcu stanąć na wodę.

W drugim końcu wnętrza jachtu zauważam młodego chłopaka, który trochę nie pasuje wyglądem do osób, które zwykle spotykałem przy jachcie.

Mam na imię Karol, rodzice mi opowiedzieli o tym jachcie, potem przyprowadzili pokazali, zapytali czy bym nie pomógł. Studiuję na AWF-ie, mam wakacje, trochę czasu. Bardzo lubię bawić się w drewnie. Moje zadanie tutaj to zbudowanie konstrukcji koi. Sam nie jestem żeglarzem, byłem na żaglówce na Mazurach, ale mi się nudziło. Głównie to latam na kajcie.

Update (koniec listopada)

Koniec listopada to jak mówi kpt. Rzeźnicki już ostatni etap przed wodowaniem.  Z Bydgoszczy zostanie przywieziona śruba do jachtu wraz z wałem.  W najbliższym czasie będzie zamontowana do jachtu. Będą też zamontowane sondy głębokości i wiatrak prędkościowy. Będzie można wodować kadłub.  Dlatego myśli kapitana Rzeźnickiego już bardzo konkretnie wędrują w stronę załatwiania dźwigu. Wodowanie powinno się odbyć najpóźniej zaraz po Nowym Roku.

Wg niego będzie to bardzo duży krok w całym projekcie. Zamknięcie pewnego etapu, który trwa już 14 lat. Wszyscy zaangażowani w budowę jachtu chcą odhaczyć kolejny sukces.  Dla wszystkich, którzy pomagają będzie to dowód,  że proces budowy jachtu idzie do przodu.