14.05 (czwartek)
Wróciłem z tej Turcji. Zmęczony jak koń po 20 westernach. Naprawdę. No i trochę opalony…
W sobotę podjechałem do łódeczki tylko ją sobie przypomnieć jak wygląda…bo robić to nawet nie miałbym siły. I nie wiedziałem co robić, dziwne nie ?….Zobaczyłem, że się zakurzyła, poza tym jak stała na tych oponach tak dalej stoi…i czeka kiedy się nią zajmę. Widziałem to w jej oczach ;-((( W każdym razie minęło parę dni zanim doszedłem do siebie. Tak jak myślałem wybiłem się z rytmu, totalnie. Nie wiedziałem od czego zacząć znowu, co miałem zaplanowane w dalszej kolejności i co mam robić. W następnym tygodniu zacząłem trochę odżywać jeśli chodzi o aktywności przy-łódkowe. Zacząłem gromadzić (no, w sensie za pieniądze..) materiały do zrobieni nowej skrzynki mieczowej. Wymierzyłem jeszcze raz zdemontowaną skrzynię i w warsztacie gdzie tną płyty meblowe wyciąłem deskę na kopyto. Kupiłem w międzyczasie tkaninę szklaną (w sumie 90 dkg tkaniny o grubości 300 g), 3 kg Epidianu 61, i 1,5 kg utwardzacza IDA, poza tym aceton, wałki, pędzel, itd…Założenie miałem takie, że w sobotę robimy !!! A co..! Poczytałem jeszcze w sieci informacje o laminowaniu, także na Sailforum, porozmawiałem z Panem Tomkiem jak to po kolei robić, jak on to widzi i stwierdziłem, że we dwóch z bratem damy radę ! Przyszła sobota, a wraz z nią deszcze…lało calutki dzień, wilgotno strasznie i w związku z tym odpuściliśmy to laminowane. Wcześniej przeczytałem i wiedziałem, że powinno być sucho i ciepło, taka klasyczna wyżowa pogoda na takie robótki…
No i tak minęło znowu trochę czasu zanim się zabrałem za czekające mnie prace. W serwisie tamtej szlifierki oddali mi pieniądze. Powiedziałem, że nie chcę drugiego egzemplarza..Znalazłem od razu na allegro sprzedawcę innych szlifierek Graphite i się od razu umówiłem. Dałem teraz 198 zł i przy pierwszym włączeniu widać było, że to lepsza maszynka. Inaczej pracuje, i naprawdę frajda znowu wróciła na moją twarz. Kolejne dni to szlifowanie rejsbelek, rumpla, całego urządzenia sterowego ..a no i dokończyłem wreszcie szlifować burty – to jest najważniejsze. Wreszcie łódka stanęła całkiem naga przede mną.
Kilka razy ją też w tym czasie odwracaliśmy, a to tu a to tam. Wyczyściłem papierem ściernym całą warstwę spróchniałą ze szczeliny skrzynki mieczowej, w związku z czym ta szczelina powiększyła się do ok 1,5 cm. Dużo, ale potem po włożeniu laminatowej skrzyni luzy się uzupełni żywicą i będzie ok.
Szukam też pomysłu na malowanie i impregnację łódki. Dużo czytam nt. tego Owatrolu, czytałem wielokrotnie stronę Jurka Sychuta (http://www.sychut.com/dockan/konserwacja.html#Owatrol) korespondowałem z nim mejlowo, rozmawiałem też z Andrzejem Mazurkiem „Hasipem” . Może trochę przeginam z tym „zastanawianiem się”, ale to jest moja pierwsza łódka….Trochę zrozumienia…;-)))