Pierwsze wrażenie ? Wow ! Dobrze pokazany kawał historii wielkiego żeglarstwa regatowego. Świetnie wybrane i zmontowane archiwalne ujęcia, piękne jachty, dzielne dziewczyny, a obok najlepsi żeglarze tamtych czasów. Świetnie się ogląda! Autor wykorzystal bardzo dużo oryginalnych zdjęć i filmów z samych regat. Do tego nagrane wspomnienia uczestniczek regat (w tym głównej bohaterki Tracy Edwards) oraz innych żeglarzy i dziennikarzy sportowych komentujących regaty Whitbread. Kawał dobrego kina, któremu jednak trzeba też dosypać garść pieprzu. Ale po kolei.
Film Maiden to przede wszystkim historia żeglarki, która postanowiła, że w wokółziemskich załogowych regatach Whitbread w 1989/90 roku wystartuje na prowadzonym przez siebie jachcie z żeńską załogą.
Główną postacią filmu jest oczywiście Tracy Edwards. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę. Małą, ale upartą, niemal krnąbrną, później już jako otwartą buntowniczkę przeciw wszystkiemu i wszystkim. Autor filmu pokazuje, jak upór w chęci bycia sobą i robieniu na przekór, pomaga w osiąganiu celów, jednocześnie prowadzi do konfliktów w życiu. Tracy opowiada o ważnych ludziach i zdarzeniach, które doprowadziły do udziału w regatach. Widać, że w relacjach międzyludzkich nie jest łatwą osobą. Jest silną kobietą, wie czego chce i to robi. I nie bierze jeńców…
Druga istotna warstwa filmu to dziewczęca załoga, złożona tylko w pewnym stopniu z doświadczonych żeglarek. Ich optymizm, chęć opłynięcia świata w regatach, wydają się pokonywać brak wiedzy i doświadczenia. Szybko się uczą, są wytrwałe, silne. Sprawdzają się w najtrudniejszych sytuacjach. Dobrą żeglarską robotą zaskakują najbardziej doświadczonych żeglarzy. Gdy w swojej klasie wygrywają kolejny, drugi etap wyścigu, najwięksi rywale przestają mówić o „szczęściu debiutantek”. Patrząc na oryginalne ujęcia z etapu przez Ocean Południowy, gdy widzimy je w ciężkich sztormiakach, na zalewanym falami jachcie, można je tylko podziwiać. Szeroki uśmiech pojawia się widok tych dziewczyn w obcisłych kostiumach kąpielowych na mecie etapu na Florydzie…
Film wyraźnie pokazuje, jak żeńska załoga była postrzegana przez ówczesny świat w typowo męskiej dziedzinie sportu. Nawet doświadczeni dziennikarze sportowi obstawiali, jak daleko dopłynie Tracy. Według nich szczytem możliwości miało być dotarcie do Wysp Kanaryjskich. Miejsce kobiet w tym świecie najdobitniej obrazuje zdanie jednego z żeglarzy: „babki są do pieprzenia w portach”. Poziom szyderstwa, ironii, drwin adresowanych przez media w stronę załogantek jachtu Maiden może szokować widza, pokazuje jednak, z jakim oporem społecznym spotykały się dziewczyny. Gdy na mecie poszczególnych etapów wyścigu inni żeglarze mówili o strategii czy warunkach żeglugi, to dziewczyny musiały odpowiadać na pytania o kłótnie w załodze, czy rodzaje kremów do opalania, jakich używają.
Bardzo dobrze, nawet dla niezorientowanego w żeglarstwie widza, pokazane są same regaty. Widzimy ciężar przygotowań do wyścigu: budżety, starty, mapki i trasy etapów, życie pomiędzy etapami, wręczanie nagród. Poznajemy inne postaci światowego żeglarstwa, takie jak Skip Novak, czy Peter Blake.
Film jest bardzo emocjonalny. Uczestniczki regat, wspominając po 30 latach lepsze i gorsze przygody, nie kryją łez wzruszenia. Wszystkie tęsknią za wydarzeniami z młodości. I gdyby jeszcze autorzy filmu pokazali kim są te kobiety teraz, co im dał udział regatach, jak te wydarzenia wpłynęły na ich późniejsze życie to byłby to film doskonały. Dopowiedziany do końca, zamknięty. Tak niestety nie jest i dlatego teraz szczypta dziegciu.
Byłem zaskoczony, że film się skończył w momencie, w jakim się skończył. Czekałem na część dalszą historii, byłem rozczarowany, że ostatnia wypowiedź Tracy Edwards nie ma kontynuacji, a pojawiły się plansze z końcowymi napisami.
Historia Edwards również nie skończyła się na regatach w 1989/90 roku. Swoimi wyczynem zdziałała więcej, niż tylko dopłynęła do mety wyścigu. Przyczyniła się do zmiany żeglarskiej mentalności lat 90. Udowodniła, jak bardzo byli w błędzie zarówno rywale, jak i dziennikarze, tworzący stereotypy na temat udziału kobiet w ważnych wydarzeniach sportowych. Niedawno, po prawie 30 latach od Whitbread, Tracy odnalazła porzucony przez kolejnego właściciela jacht Maiden na Seszelach, zebrała fundusze na remont i obecnie realizuje na nim program edukacji żeglarskiej dla dziewcząt.
Wszystkie bohaterki, włącznie z Tracy Edwards, opowiadają w filmie tylko o wydarzeniach z Whitbread. Sama Tracy nie wspomina ani jednym słowem, co się zadziało po skończeniu regat. Z jachtem, z nią, z załogą. Możemy się domyślać, że każda z żeglarek poszła w swoją stronę i zajęła się po prostu życiem. Zgodnie z trailerem jest to film o przełamywaniu stereotypów, barier, szukaniu siebie, że jest inspirujący i motywujący. Niestety z filmu nie dowiadujemy w jaki sposób regaty wpłynęły na ich dalsze życiowe decyzje. Nie wiemy o nich praktycznie nic.
Bardziej zorientowany żeglarsko widz będzie wiedział, że np. Dawn Riley zrobiła wielką karierę w sportowym żeglarstwie i miała nawet swój team w regatach o Puchar Ameryki w 2000 roku. Ale z filmu tego nikt się nie dowie.
Nie ukrywam, że bardzo mi tego brakowało.
Bardzo zdawkowo został potraktowany aspekt finansowania projektu Maiden w regatach Whitbread. O ile Tracy Edwards zebrała pieniądze na zakup używanego jachtu i częściowy remont, to nie miała na udział w regatach. Pomogła jej w tym długa znajomość z królem Jordanii Husainem, który po prostu polubił spotkaną kiedyś przypadkowo, młodą i upartą żeglarkę. Widz, oglądający film „Maiden”, dowie się raczej, że wystarczy wykonać jeden telefon i królewskie linie lotnicze Jordanii stają się sponsorem jachtu w regatach, a milion dolarów wpływa na konto sportowego projektu. Jeśli to jest droga do realizacji życiowych celów to… trzeba przede wszystkim zadbać o znajomości z możnymi tego świata… O ile w kinowych fabułach decydujące momenty filmu są uzależnione jedynie od wyobraźni scenarzysty, to w przypadku dokumentu powinno to być rzetelniej opowiedziane.
Podsumowując. Mam wrażenie, że autor poczuł jak bogata, „krwista” i atrakcyjna dla widza jest historia dowodzonej przez charakterną buntowniczkę grupy dziewcząt biorących po raz pierwszy udział w trudnym, zdominowanym przez męskich siłaczy sporcie. Wziął się do roboty i w 90 minutach starał się upchnąć wszystko co miał. Dlatego niektóre ważne wątki są niedopowiedziane, film się kończy, a widz jest pozostawiony w oczekiwaniu na planszę „za tydzień w następnym odcinku..”
Mimo to film naprawdę warto obejrzeć. Ważne wydarzenie z historii światowego żeglarstwa zostało przypomniane i pokazane w bardzo atrakcyjny sposób. Żeglarską drogę Tracy Edwards i przygody dziewcząt na jachcie Maiden ogląda się z wypiekami na twarzy, szeroko otwartymi oczyma i podziwem. Film jest bardzo emocjonalny. Z przyjemnością i zrozumieniem obejrzy go każdy, nawet jeśli z żeglarstwem ma bardzo mało wspólnego. Każdy wyjdzie z tego filmu podbudowany, lekki, z chęcią do działania i realizacji swoich planów.
Jako organizator JachtFilmu obejrzałem prawie 200 filmów dokumentalnych o tematyce żeglarskiej, marynistycznej. Ponad sto tytułów pokazałem w ramach festiwalu. Film „Maiden” obejrzałem z ogromną przyjemnością. Wychodząc z kina byłem przekonany, że powinien się znaleźć w programie kolejnej edycji festiwalu.
Tytuł oryginalny: Maiden
Reżyser: Alex Holmes
Występują: Tracy Edwards
Kraj produkcji: Wielka Brytania
Rok produkcji: 2018
Data premiery: 9 sierpnia 2019
Język oryginalny: angielski
Gatunek: dokumentalny
Czas trwania: 97 min.