WNĘTRZE
Do kabiny nawigacyjnej prowadzi solidny trap ze stali nierdzewnej, który będzie wykończony drewnem. Stal kwasoodporną na wszystkie elementy zabudowy dostaliśmy od firmy z Gliwic. To też jest świetna historia. Zadzwoniłem do dyrektora tej firmy, i opowiedziałem jak bezdomni budują jacht. Właściwie to nie była rozmowa, tylko mój monolog przez ok. 30 minut. Słyszałem w telefonie że rozmówca po drugiej stronie coś robił w komputerze, nic nie odpowiadał, może ze dwa razy chrząknął. Byłem przekonany, że nic nie załatwię. Na koniec „rozmowy” słyszę pytanie: „ to ile ton potrzebujecie” ? Potrzebowaliśmy ok. 700 kg.
W nawigacyjnej będzie wewnętrzne stanowisko sterowania, a poniżej siłownia, czyli miejsce gdzie jest zamontowany silnik.
W kadłubie mamy zamontowane pojemniki wody ma 2400 litrów, czyli prawie 2,5 tony. Do ich malowania używaliśmy Epitan, specjalną farbę do takich celów. Mamy zamontowane trzy pompy zenzowe.
Wszystkie ściany wnętrza jachtu wyłożone są dla ocieplenia styrodurem o grubości 8 cm. Warto wspomnieć, że jachty budowane do żeglugi w zimnych rejonach świata mają ocieplenie o grubości 4 cm. Powinno być tu więc ciepło i przytulnie. Żeby skończyć środek jachtu musimy zdobyć materiały, potrzebna jest tarcica, sklejka. Bardzo ważnym tematem jest elektryka. Same kable, specjalne morskie, które potrzebujemy kosztują 10 tys., ale myślę że się dogadam z fabryką w Krakowie, śmieje się pan Waldemar.
Wnętrze jest wspólne dla załogi, koje będą po bokach pomieszczenia. Będzie wydzielona tylko jedna kabina tzw. armatorska. Pośrodku znajduje się wyjście na pokład dla załogi.
Na rufie jest pomieszczenie oficersko-kapitańskie. Dzięki temu, że nasz jacht to prawie jakby mały żaglowiec, nie ma wanny kokpitu, która by wchodziła od góry do tego pomieszczenia i je obniżała. No i mamy tu obszerne i wysokie pomieszczenie. Zmieści się koja kapitańska i dwie oficerskie. Z tyłu kabiny rufowej przechodzi trzon sterowy, który ma aż 4 m długości.
SIŁOWNIA
Siłownia jest dość duża, ma wysokość stania. Wnętrze jest jeszcze najeżone szpilkami metalowymi, na które zostanie położona wełna mineralna. Dzięki szpilkom nie będzie się przesuwać ani opadać. Wełna będzie wygłuszać hałas i ma za zadanie chronić przed przenoszeniem się temperatury .
Do zamykania siłowni sami zbudowaliśmy potężne drzwi. Jest to pomieszczenie gazoszczelne i ognioodporne. Od pana Pliszki z Gdańska (PLISZKA Inżyniering Przeciwpożarowy) dostaliśmy układ do gaszenia pożaru. W razie potrzeby wystarczy zamknięcie drzwi i zaciśnięcie klamki. Cała maszynownia momentalnie się wygasza. Co najważniejsze, nic się nie stanie człowiekowi, gdyby znalazł się w tym czasie w środku. Gaz, który zgasi pożar, nie udusi człowieka.
Silnik kupiliśmy od rybaka z Kuźnicy za 2 tys. złotych. Jest to zespól napędowy „Rekin” z Pucka, na bazie silnika andrychowskiego SW 400. Znaleźliśmy sponsora, który zrobił generalny remont. Wymienione zostały cylindry, tłoki, silnik jest jak nowy, i ma ok. 110 KM. Na jachcie tej wielkości przydałby się silnik o większej mocy, ale cieszymy się z tego co mamy.
Dokumentację instalacji silnika zrobili nam studenci Politechniki Gdańskiej. Skontaktowałem się kiedyś z jednym z doktorów z tej uczelni i zaproponowałem współpracę. Doszło do tego, że osadzenie jednostki silnikowej na jachcie było tematem pracy zaliczeniowej dwóch studentów. Przyjechali, zrobili pomiary i całą dokumentację. Cała praca została oczywiście sprawdzona i podpisana. Bardzo się cieszyli, ponieważ mieli swoją pierwszą prawdziwą zawodową realizację.
Przy tej okazji warto wspomnieć o jeszcze jednej pracy dyplomowej zrobionej na naszym jachcie. Student geodezji z Warszawy zeskanował jacht specjalnym skanerem. Z kilkunastu ustawień skanera robił dokładne pomiary jachtu i rysunek 3D, którym można obracać. On ma zaliczoną pracę a ja rysunek, na którym mogę robić pomiary dla dalszych prac z dokładnością do milimetra. Przy tym jachcie powstawiały tez prace na akademii sztuk pięknych, no i dokumentalne filmy o budowie.